Czas spływu: sierpień
Uczestnicy: Tadzik, Kasia
Wspomnienia:
– Pierwszy spływ kajakowy tylko we dwoje
– Rozpoczynamy w Augustowie, w stanicy wodnej PTTK, gdzie też zostawiamy samochód. Kończymy w Wiźnie na boisku szkolnym.
– Trasa prowadzi, na początku, Kanałem Augustowskim, później już Biebrzą.
– Pierwszy nocleg spędzamy w domku nad rzeką u gospodarzy, którzy zaproponowali nam gościnę pod dachem.
– Biebrza jest cudowna – spokojna, łagodna i czysta
– Całymi godzinami nie widzimy ani jednego człowieka.
– Na Biebrzy, w Jagłowie, spotykamy się z niewielką, nieszkodliwą, grupą studentów. Widzimy się z nimi tylko na noclegach. Oni wypływają później niż my, więc mamy spokój. Na noclegach pilnujemy sobie nawzajem dobytku.
– W Jagłowie, przed wojną nie było mostu, a mieszkańcy komunikowali się ze światem na łodziach. My już zastaliśmy piękny most.
– Nie widzieliśmy też UFO, które podobno nawiedziło wioskę w latach 90 – tych. A szkoda!.
– Miejscami płyniemy w tunelu z trzcin które sięgają 2 metrów wysokości.
– Na łąkach pełno bocianów i czapli, czasmi są i żurawie, na wodzie łąbędzie i kaczki a w wodzie pływają ryby.
– W pewnym momencie zza trzcin wychylił się mały łoś. Był chyba bardziej zdziwiony niż my. Po chwili jego mama zaniepokojona intruzami dała sygnał do odwrotu.
– Z odległości 1 m oglądamy gniazdo remiza i jego mieszkańców, którzy karmią potomstwo.
– Na jednej z odnóg rzeki spotykamy się oko w oko z rodziną łabędzi – rodzice i pięcioro dzieci. Tato łabędź był bardzo niezadowolony, zwłaszcza, że było bardzo ciasno, ale jakoś udało się zrobić mijankę i popłynęliśmy w dwie różne strony.
– W Goniądzu nocujemy na kempingu BPN – bardzo przyjemnie i cicho. Idziemy zwiedzać twierdzę w Osowcu, broniącej kiedyś przeprawy przez Biebrzę.
– Biały Grąd to miejsce otoczone dookoła rzeką i bagnami. Do wsi prowadzi wąska droga. Tu też znajduje się wieża obserwacyjna i istnieje też możliwość rozbicia namiotu. Oglądamy tutaj stado żurawi żerujące wieczorem i o świcie.
– Jesteśmy tak zachwyceni rzeką i otaczającą nas przyrodą, że nie zauważamy momentu wypłynięcia na Narew.
– Przez cały czas świeci słońce. Czasami ciężko wzdychamy o małą chmurkę, bo nie ma się gdzie schować przed skwarem, Na noclegach uciekamy w cień rzucany przez namiot.