Czas: 06.08.2021
Długość trasy: 10 km
Uczestnicy: Olek, dziadzio Tadzio, babcia Kasia(transport).
Spełniło się nasze marzenie: wyrosło kolejne pokolenie kajakarzy.
Po 20 latach, kiedy płynęliśmy z córką Magdą,(https://takar.pl/rospuda-2001/)teraz na spływ kajakowy zabieramy naszego wnuka Olka, lat prawie 10.
Żeby na jeden z pierwszych spływów nie było za długo wybieramy trasę z Milicza do Sułowa piękną rzeką Barycz.
Barycz to malownicza rzeka o długości 139 km, charakteryzująca najmniejszym spadkiem w Polsce (ok. 0,035%), której źródła znajdują się w bagnach na południe od Ostrowa Wielkopolskiego i która stanowi prawy dopływ Odry. Rzeka Barycz w przeważającej mierze płynie, łagodnie meandrując, pośród malowniczych podmokłych łąk i lasów Doliny Baryczy, co czyni z niej idealną przestrzeń do uprawiania turystyki kajakowej, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi i początkujących kajakarzy. Bogactwo nadbaryckiej flory i fauny sprawia, że spływy Baryczą zamieniają się w niezwykłe spotkania z naturą – trasy wyznaczone są na terenach rezerwatu ornitologicznego Stawy Milickie oraz Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy, będących siedliskiem ok. 300 gatunków ptaków.
Babcia Kasia znajduje wypożyczalnię kajaków „Strzałka” z dowozem na start i odbiorem na mecie
Zabieramy Olka z domu i jedziemy do Milicza.
Przyjeżdżamy trochę przed czasem, ale po chwili zajechała właścicielka wypożyczalni z kajakami(oprócz nas spływają jeszcze dwie załogi).
Po krótkim instruktażu i nałożeniu kapoków wodujemy nasz kajak i w drogę: dziadek z wnukiem. Tym razem babcia nie płynie – przyjedzie po nas na metę.
„Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal…” chciało by się zaśpiewać jak w filmie. Olek minę ma nietęgą, zeznał że trochę się boi,ale dzielnie macha wiosłami. Korzystam z okazji aby mu przekazać podstawowe przykazanie kajakarza: w razie wywrotki pod żadnym pozorem nie wolno oddalać się od kajaka!
Pomimo że takie przykazanie jest ważne to chyba dodatkowo dołożyłem się do stresu-wyobraźnia działa. Ale Olek dzielnie wiosłuje,a ja dopasowuję rytm do jego ruchów.
Dalszy dokształt: trzymanie kursu komendy , zadania pilota: obserwacja powierzchni wody i przewidywanie podwodnych przeszkód na tej podstawie.
Po chwili pada komenda:przeszkoda z lewej burty(to Olek-pilot). Ponieważ Barycz na sporej długości pokryta jest liliami wodnymi, to te komendy padają dość często.
Czasem nie sposób znaleźć tor wolny od liści, wtedy pokonujęmy przeszkodę jak nie przymierzając lodołamacz.
Po niespełna godzinie pierwszy przystanek. Dobijamy do pomostu, okazuje się że jest tam pierwsza załoga.
Wysiadamy aby rozprostować nogi, Olek robi zdjęcia. Po chwili wsiadamy do kajaka aby płynąc dalej.
Namawiam Olka aby uważnie obserwował rzekę i otoczenie,opowiadam jak na Biebrzy spośród nadrzecznych zarośli nagle wychynął łeb małego łosia. Pani łosiowa bardzo szybko wycofała ciekawskiego malca, ale widok był przecudny.
Jakby na zawołanie przed dziobem spod wody wypłynęła mała kaczuszka i szybko machając łapkami popłynęła do mamusi. Namawiam Olka aby wziął komórkę i robił zdjęcia, ale stanowczo odmawia, bojąc się że może ją utopić.
Rzeka meandruje,racząc nas groźnie wyglądającymi przeszkodami na kursie które okazują się być przy brzegu ponieważ był zakręt i droga wolna.
Przed nami trzeci kajak, płyną dość wolno więc ich wyprzedzamy.
Po następnej godzinie zatrzymujemy się na drugim przystanku w Kaszewie aby zameldować się pani z wypożyczalni by wiedziała kiedy ma przyjechać po kajaki. Okazało się że jest tam już pierwsza załoga a po chwili do pomostu dobija trzecia (którą wyprzedziliśmy).
Pomagamy umieścić trzeci kajak na pomoście i wychodzimy na brzeg. Pani z tego kajaka pyta Olka o samopoczucie i mówi że ma syna w wieku Olka który jest na obozie.
Przy okazji coś tam przegryzamy dla uzupełnienia energii i po chwili wodujemy kajaki aby pokonać ostatni odcinek.
Pozostałą część rzeki pokonujemy niemal ślizgając się po liściach lilii które pokrywają niemal całą powierzchnię wody.
Po jakimś czasie pilot zamilkł, zorientowałem się że Olek zasnął! Dopiero hasło”Olek patrz babcia na nas patrzy” przywróciło do życia dzielnego kajakarza i po chwili dobijamy do mety przy zaporze Sułów.