• Kontakt
  • Mapa strony
  • Nasze Camino
  • O nas
  • Polityka cookies
  • Strona główna
Nasze wakacje
  • Strona główna
  • Camino Polska
    • Nasze Camino
  • Camino de Santiago
  • O nas
  • Wyprawy
    • Kajakowe
    • Rowerowe
    • Samochodowe
    • Inne
  • Kontakt
8 września 200427 marca 2014

BORNHOLM 2004

 

Czas jazdy: 12.07 – 19.07

Trasa: Neksö – NeksöBornholm

Długość trasy: 287 km

Uczestnicy: Tadzik, Kasia

 

Wspomnienia:

–        Nasze wakacje zaczynają się bardzo efektownie. Bałtyk jest mocno wzburzony. Deszcz leje niemiłosiernie. Nasz katamaran „Jantar”, którym mamy płynąć, ma wypłynąć planowo o godzinie 600 i rzeczywiście wypływa. Płyniemy z dwoma grupami kolonijnymi, jakąś grupą młodzieży i pewną ilością pojedynczych pasażerów. Po godzinie większość leży prawie nieżywa złożona przez morską chorobę. Jak przepływamy połowę drogi miły głos oznajmia, że wracamy! Wspomnienie Tadzika: „budzi mnie głośne: „K…a mać! – to powiedziała moja subtelna żonka w desperacji po usłyszeniu radosnej wieści- ale okazało się to doskonałym budzikiem także dla pozostałych pasażerów.”

–        Okazuje się, że kierownicy grup kolonijnych wymusili na kapitanie zmianę kursu. Po pięciu godzinach docieramy do punktu wyjścia. Kapitan twierdzi, że już nie popłyniemy. Na statku pozostaje dziesięć osób – zbuntowanych rowerzystów takich jak my, którzy nie mają zamiaru się ruszyć. Rozpoczynają się telefony do armatora, Radiowej Trójki, lokalnego Radia i do Gazety Wyborczej. Czas mija, załoga jest nam przychylna, daje nam nawet herbaty, ale nic się nie zmiania. My nie wychodzimy. Jest nam ciepło i sucho. Nawet prośby funkcjonariuszy Służby Granicznej o możliwość odprawy nic nie dają. O godzinie 1400 przychodzi nowa zmiana Strażnicy i już nie są tak mili. Zgadzamy się na odprawę, ale nie schodzimy ze statku. Zaczynamy się łamać o godzinie 1500 i jak już mamy wysiadać kapitan daje nam znak, że jednak płyniemy. Zdaje się, że pomogły telefony z Radia i Prasy oraz to, że na Bornholmie czeka prawie dwadzieścia osób i już drugą dobę nie mogą wrócić do ojczyzny. Płyniemy – razem aż dziesięciu pasażerów. Przez radio dowiadujemy się, że armator zafundował nam podróż w jedną stronę za darmo. Ha! ha! ha!. Chyba miał na myśli pięcipgodzinną wycieczkę po morzu tam i z powrotem i to w czasie sztormu. Podobno wiatr dochodził w porywach do 7 stopni w skali Bouforta. Na miejsce docieramy o godzinie 21 zamiast o 12.

–        Znajomości zawiązane na statku nie zrywają się przez cały pobyt na wyspie. Spotykamy się prawie codziennie.

–        Bornholm to wyspa dla rowerzystów. Wszędzie poprowadzone są ścieżki rowerowe, fantastycznie oznakowane.

–        Odwiedzamy typową wędzarnię ryb i jemy specjalność bornholmską – świeżo wędzony śledź posypany gruboziarnistą solą z dodatkiem szczypiorku i majonezu.

–        W północnej części wyspy stoi zamek – Hammershus – ciekawy, ale nie mamy ochoty go zwiedzać.

–        Niedaleko zamku, spotykamy znajomych rowerzystów. Jednemu z nich pęka szprycha w tylnym kole roweru. Razem z Tadziem przez dwie godziny usiłują odkręcić wielotryb, ale bez specjalnego klucza nie udaje się im to. Później dowiadujemy się, że pomoc uzyskują w jakimś warsztacie.

–        Zatrzymujemy się przy Jons Kapel – stromej skale wychodzącej wprost z morza. Aby ją zobaczyć, trzeba zejść prawie pionowymi schodami w dół. Niestety, aby wrócić trzeba się na nie wdrapać.

–        Zaraz po tym, uprzedzeni przez autora przewodnika, napotykamy strome zjazdy. Ale nikt nie mówił, że są to prawdziwe „Himalaje”. W górę i w dół i znowu w górę. Jeden zjazd charakteryzuje się tym, że nachylenie stromizny dochodzi do 22%. Trzeba sprowadzać rowery, bo z bagażami nie da rady jechać. Utrudnieniem są też umieszczone na drodze stopnie.

–        Na ostatni kemping zatrzymujemy się pod Aakirkeby, gdzie spotykamy czwórkę znajomych rowerzystów. Zostajemy tam trzy noce.

–        W Rone oglądamy najmniejszy dom na wyspie z jednym oknem i jednymi drzwiami.

–        W Slusegard stajemy na kamieniu wyznaczającym czas środkowoeuropejski – przecięcie 15 południka z 57 równoleżnikiem.

–        Kąpiemy się w morzu, niestety bardzo zimym, ale o plaży można zaśpiewać ”plaża dzika plaża morze dookoła” Prawie nie ma ludzi tylko piasek i woda.

–         Jeździmy rowerami po Almindigen- kompleksie leśnym w centrum wyspy. Posiada on powierzchnię ok. 2400 ha. Jest niemal w całości sztucznie odtworzonym lasem. W XIV wieku pierwotny las został prawie w całości wycięty i dopiero w XVIII wieku przystąpiono do systematycznego zalesiania. Efekt jest wspaniały. Tam też wspinamy się na wieżę widokową, z której widać całą wyspę. My nie mieliśmy tego szczęścia – z powodu gęstej mgły nic nie widać.

–         Pogoda w kratkę – raz pada, raz świeci słońce.

–         Na całej wyspie rośnie duża ilość dzikich czereśni. Nie ma na nich dużo amatorów, więc mamy okazję trochę ich pojeść.

–        Bornholm będzie się też kojarzył ze słodkim zapachem wiciokrzewów o kremowo różowych kwiatkach. Spotykamy je prawie na każdym kroku.

–         Wracamy do Polski z tą samą załogą i tym samym katamaranem, ale już po gładkim morzu i bez kłopotów.

Syrena?
Jeden z wiatraków
Polowy remont sakwy
Trzeba zrobic coś do jedzenia
Z tego miejsca liczy sie czas środkowoeuropejski
Rowerowe konsylium
Wędzarnia ryb
Wenus wynurzająca się z fal
Pole namiotowe w Almindigen
Przepiękne kamieniołomy Hammeren
Na kempingu
Napisane w Rowerowe, Wyprawy
Napisz komentarz
  • Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • Pinterest

Nawigacja po wpisach

   LITWA 2003:UŁA – MERECZANKA – NIEMEN
CZARNA HAŃCZA 2005   

Zobacz inne

Kraków-Wrocław 2022

Czytaj dalej

Barycz 2021

Czytaj dalej

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ostatnie wpisy

  • Kraków-Wrocław 2022

Najnowsze komentarze

  • Barycz 2021 - Nasze wakacje - Rospuda 2001
  • waknasz - NIEMCY SPREEWALD/Błota 2010
  • Tomasz Olgierd Major - NIEMCY SPREEWALD/Błota 2010
  • waknasz - CZARNA HAŃCZA 2005
  • Mariusz - CZARNA HAŃCZA 2005

Tagi

Czerna kajaki morze Muzeum pielgrzymka rowery Tyniec Via Regia wakacje

Archiwa

  • wrzesień 2022
  • wrzesień 2021
  • sierpień 2021
  • czerwiec 2021
  • wrzesień 2017
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • czerwiec 2015
  • maj 2015
  • wrzesień 2014
  • sierpień 2014
  • lipiec 2014
  • maj 2014
  • marzec 2014
  • sierpień 2013
  • wrzesień 2012
  • wrzesień 2011
  • lipiec 2010
  • wrzesień 2009
  • sierpień 2008
  • sierpień 2007
  • lipiec 2007
  • lipiec 2006
  • sierpień 2005
  • wrzesień 2004
  • wrzesień 2003
  • sierpień 2002
  • lipiec 2001
  • wrzesień 1999
  • sierpień 1998
  • sierpień 1997
  • sierpień 1996
  • sierpień 1995
  • wrzesień 1994
  • wrzesień 1993
  • wrzesień 1992
  • październik 1977
  • wrzesień 1974

© All rights reserved. Wykonanie Evive.pl