• Kontakt
  • Mapa strony
  • Nasze Camino
  • O nas
  • Polityka cookies
  • Strona główna
Nasze wakacje
  • Strona główna
  • Camino Polska
    • Nasze Camino
  • Camino de Santiago
  • O nas
  • Wyprawy
    • Kajakowe
    • Rowerowe
    • Samochodowe
    • Inne
  • Kontakt
28 sierpnia 200727 marca 2014

NIEMCY 2007: MEKLEMBURGIA – RUGIA – POMORZE PRZEDNIE

Czas: 25.06 – 4.07

Dystans: 552

Trasa: Gryfino – Templin – Kummerowsee – wyspa Rugia – Penemunde –

Świnoujście – Gryfino

Uczestnicy: Kasia Tadzik trasa

Wspomnienia:

– Do Niemiec jedziemy zaraz po spływie kajakowym na Piławie

– Robimy sobie jeden dzień przerwy w Piasku – w gospodarstwie agroturystycznym tuż nad granicą. Jest to dawna wartownia wojskowa, a wcześniej była tu leśniczówka. W gospodarstwie mieszkają świnki, dziki, pawie i papużki. W stawie pływają karpie.

– Po podwórku chodzi też piękny , mały kotek, którego dokarmiamy pasztetem.

– Jedziemy do Gryfina, gdzie na podwórku Dyrekcji Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry, zostawiamy nasz samochodzik. Pani dyrektor, była studentka mojego taty, jest nam bardzo życzliwa. Tylko dziwi się, że chce nam się jechać rowerami. Proponuje canou i pływanie po terenie Parku. Może w następnym roku?

– Granicę przekraczamy w Gryfinie, przejeżdżając przez most na Odrze

– Ścieżki rowerowe na terenie Niemiec są prawie idealne. Często wyasfaltowane, albo są też w postaci bitej drogi. Prowadzą z dala od ruchliwych szos, a jeśli jednak przybliżają sie do takiej drogi, to prowadzą równolegle. Są też oznakowane. Nam udało się kilka razy nie zauważyć skrętu. Mściło się to nadłożeniem drogi.

– Nie wyszło nam też skracanie drogi. Skróty okazały się drogami pełnymi dziur i często piaszczystymi.

– W napotkanych wioskach nawierzchnia dróg zmienia się niestety w „kocie łby”

– Drogi rowerowe prowadzone są tak, że prawie nie spotyka się sklepów. Aby uzupełnić prowiant, trzeba odbić w bok.

– Pogoda nas nie rozpieszcza, ale nie jest tak źle. Rano wyruszamy ze słońcem. Około godziny 14 -15 zaczyna się chmurzyć, później zaczyna mżyć lub padać. W czasie rozbijania namiotu i jedzenia obiadu deszcz ustaje. Możemy nawet iść na spacer. W nocy pada deszcz, który nad ranem ustaje itd. Nawet wichura, która przechodzi nad Europą Środkową nie jest taka straszna. Wieje w nocy, a my nocujemy w zagłębieniu i wiatr przelatuje górą.

– Niemieckie campingi dbają o turystów. Prawie w każdym można zamówić świeże bułeczki. Rano czekają zapakowane, jeszcze gorące.

– Za ciepłą wodę trzeba na ogół płacić osobno, w niektórych wliczone jest to w cenę pobytu.

– Na początku jedziemy przez lasy Mecklemburgii. Mijamy też liczne jeziora.

– Mecklemburgia przypomina trochę nasze Mazury.

– Mieszkańcy mijanych osiedli często hodują konie, kuce a nawet osły. W Mecklembyrgi widzimy stada krów i owiec.

– Jako, że jest to teren jezior i rzek widzimy i często też, słyszymy żurawie.

– Przy drogach rosną kanie, które niestety musimy zostawić. Nie przetrwałyby transportu rowerem.

– Na Rugię płyniemy z Stahlbrode.

– Południowa Rugia jest właściwie prawie płaska , więc na początku jedzie się wspaniale. Później „zaczynają się schody”- W górą, w dół itd.

– Dojeżdżamy aż do Kap Arkona – najdalej wysunięty na północ skrawek Niemiec. Jest tam latarnia morska i pozostałości po stacjonujących tam wojskach. Na tym terenie znajdują się bunkry byłych wojsk chemicznych 6 floty NRD.

– Z przylądka rozciąga się wspaniały widok na morze. Wierzymy na słowo. W czasie naszej obecności niestety pada deszcz.

– Zjeżdżając z przylądka zatrzymujemy się na campingu Juliusruh. Na nasz widok ( jesteśmy przemoczeni), prowadzący camping załamuje ręce. Nie wiemy czy to sprawiło, że zamiast 18 Euro płacimy tylko pięć. Na dodatek dostajemy dwa darmowe żetony do prysznica. Są jeszcze porządni ludzie!

– Jedziemy do Parku Narodowego, aby zobaczyć słynne klify Konigstuhl. Jak na mnie jest to bardzo ambitne przedsięwzięcie. Jest bardzo górzyście. Dużą część musimy prowadzić rowery. Rowery zostawiamy na parkingu i dalszą drogę, ok. 3 km, musimy pokonać pieszo. Wejście na klif kosztuje majątek – 12 Euro od osoby. Tadzik twierdzi, że jak tu już doszliśmy, to trzeba zapłacić Płacimy i podziwiamy piękne widoki.

– Nagrodą za trudy wjazdów jest bardzo długi zjazd.

– Ścieżki rowerowe na wyspie prowadzą wzdłuż wybrzeża. Często rozciąga się z nich przepiękny widok na morze.

– Wrażenie niestety psuje silny wiatr i padający od czasu do czasu deszcz.

– Na ląd wracamy z Lobba i dopływamy do Penemunde.

– Na kampingu w Lobba przeżywamy chwilę niepewności. Pani w recepcji nie jest pewna czy promy na ląd odpływają, a jeżeli tak to czy zabierają rowery! Dzielny Tadzik wsiada na rower i jedzie ok. 4,5 km do portu żeby sprawdzić czy odpłyniemy z tego miejsca, czy musimy jechać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Na szczęście prom odpływa tak jak jest napisane w prospekcie.

– W Penemunde oglądamy łodzie podwodne z czasów II wojny światowej. budzące strach na morzach i oceanach.

– Tam też zapada decyzja i zamiast jechać wzdłuż granicy, jedziemy prosto do Polski.

– Jedziemy wzdłuż wybrzeża przez nadmorskie kurorty. Ostatnie 20 km pokonujemy w deszczu.

– Przed granicą Niemcy żegnają nas stadem dzików, spacerujących swobodnie przy drodze. Budzi to sensację wśród turystów i straży granicznej.

– W Świnoujściu udaje się nam wynająć domek kempingowy. Tadzik uważa, że „starym” kościom się coś należy i ostatnie dwie noce śpimy w normalnych łóżkach.

– Jeden dzień spacerujemy po Świnoujściu, dziwiąc się, jak można wypoczywać w takim ścisku i hałasie.

– W ostatnim dniu ładujemy rowery na pociąg i jedziemy do Szczecina Dąbie. Ostatnie 28 km do Gryfina pokonujemy rowerami.

– Samochodzik czeka. Żegnamy się z Panią Dyrektor i wracamy do domu.

– Jedziemy cały czas wzdłuż wybrzeża, przez nadmorskie kurorty. Ostatnie 20 km niestety pokonujemy w deszczu.

– W Niemczech żegna nas stado dzików spacerujących spokojnie przy drodze wzbudzając sensację wśród turystów i straży granicznej.

– W Świnoujściu udaje się nam wynająć domek kempingowy i ostatnie dwie noc spędzamy pod dachem.

– Coś nam się należy od życia i jeden dzień leniuchujemy, spacerując po Świnoujściu i dziwiąc się jak można odpoczywać w takim ścisku i hałasie.

– W Świnoujściu pakujemy rowery na pociąg i jedziemy do Szczecina Dąbie. Tam wysiadamy i ostatnie 28 km do Gryfina pokonujemy rowerami.

– Samochodzik czeka, pakujemy się dziękując pani Dyrektor i wracamy do domu.

Napisane w Rowerowe, Wyprawy
Napisz komentarz
  • Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • Pinterest

Nawigacja po wpisach

   PIŁAWA 2007
ELBA – KORSYKA – SARDYNIA 2008   

Zobacz inne

Kraków-Wrocław 2022

Czytaj dalej

Barycz 2021

Czytaj dalej

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ostatnie wpisy

  • Kraków-Wrocław 2022

Najnowsze komentarze

  • Barycz 2021 - Nasze wakacje - Rospuda 2001
  • waknasz - NIEMCY SPREEWALD/Błota 2010
  • Tomasz Olgierd Major - NIEMCY SPREEWALD/Błota 2010
  • waknasz - CZARNA HAŃCZA 2005
  • Mariusz - CZARNA HAŃCZA 2005

Tagi

Czerna kajaki morze Muzeum pielgrzymka rowery Tyniec Via Regia wakacje

Archiwa

  • wrzesień 2022
  • wrzesień 2021
  • sierpień 2021
  • czerwiec 2021
  • wrzesień 2017
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • czerwiec 2015
  • maj 2015
  • wrzesień 2014
  • sierpień 2014
  • lipiec 2014
  • maj 2014
  • marzec 2014
  • sierpień 2013
  • wrzesień 2012
  • wrzesień 2011
  • lipiec 2010
  • wrzesień 2009
  • sierpień 2008
  • sierpień 2007
  • lipiec 2007
  • lipiec 2006
  • sierpień 2005
  • wrzesień 2004
  • wrzesień 2003
  • sierpień 2002
  • lipiec 2001
  • wrzesień 1999
  • sierpień 1998
  • sierpień 1997
  • sierpień 1996
  • sierpień 1995
  • wrzesień 1994
  • wrzesień 1993
  • wrzesień 1992
  • październik 1977
  • wrzesień 1974

© All rights reserved. Wykonanie Evive.pl