Motto:
„Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał”
Ps.35,7
Dzisiaj niedziela,dzień odpoczynku i odrabiania zaległości.
Etap 9
Trasa : Kleinliebenau – Naumburg
Długość etapu: 62 km
– Przejeżdżamy przez Meresburg zatrzymując się na drugie śniadanie w parku – zoo mając przed oczami stado muflonów
– Jak ktoś zna słowa piosenki: „…módl się za tych co dobrym poszli szlakiem ale w złym kierunku…” to mniej więcej dzisiaj się odnosi do nas. Coś się pokręciło i nadrabiamy ok. 10 km ale za to bardzo ładną drogą wśród jezior.
– Nocujemy na kampingu w Naumburgu nad rzeką Saale
Etap 10
Trasa: Nauburg-Ettersburg
Długość etapu: 54 km
– Dzień długich podjazdów – podejść i bardzo długich zjazdów
-Dzień, w którym jedziemy po wszystkich możliwych nawierzchniach: począwszy od żwirowej brukowanej, przez asfaltową i betonową a skończywszy na rozjeżdżonej glinie (dobrze, że wyschniętej) i trawiastej.
.-Kamping w Ettersburgu położony jest przy głownej drodze, ale drzewa tłumią hałas.
– Niedaleko był obóz koncentracyjny Buchenwald.
Etap_11
Trasa : Etersburg-Gotha
Długość etapu: 58 km
– W nocy spadł deszcz, Ranek jest mglisty i dżdżysty, Trzeba jechać dalej.
– Zatrzymujemy się w centrum Erfurtu podziwiając stare miasto,
– Niedaleko Kleinretbach pomiędzy polami stoi kamienny krzyż (pokutny ?)
– Uczynny rowerzysta w Gotha pilotuje nas do pensjonatu Vera – sami mielibyśmy kłopoty, żeby do niego trafić. Miejscowi mieli też trudności z określeniem, gdzie jest dany adres,
– Na miejscu niespodzianka – gospodarz wita nas: „Dzień dobry”-mówi trochę po polsku, rosyjsku i ukraińsku. Rozmowa więc toczy się w trzech językach.
Etap 12
Trasa: Gotha – Gut Hutschhof
Długość etapu 43 km
– Po nocy spędzonej w łożu małżeńskim i po śniadaniu zaserwowanym przez gospodarzy możemy jechać dalej.
– Tradycyjnie dzień rozpoczyna się długim, ostrym podjazdem ( ok..1 km)) ale potem jedziemy granią i zjeżdżamy ok..3 km w dół. Tadzik jedzie ok..40 km/godz. Ja się boję i nie przekraczam 30 km/godz.
– Spokojnie dojeżdżamy do Eisenach. Odpoczynek i zakupy na dwa dni.
– Po wyjeździe z miasta nie mamy ochoty wdrapywać się na Wartburg ale i tak nie omija nas wspinaczka leśnymi duktami. Idziemy, pchamy itp. Na koniec dogania nas regularna burza.
– Śpimy w schronisku dla pielgrzymów w Gut Hutschhoh, Nocuje z nami pani z Niemiec, która idzie do Fuldy