Czas jazdy: 30.07 – 15.08 Trasa: Świnoujście – Sopot
Długość trasy: 498 km Uczestnicy: : Kasia i Marysia
Wspomnienia
- Matka z córką wybrały się na samotną jazdę.
- Mimo wykupionych biletów bagażowych na rowery, nie ma wagonu bagażowego. Po długich pertraktacjach z maszynistą, Tadzik umieszcza je w lokomotywie – dojeżdżają na miejsce razem z nami!
- W Wolińskim Parku Narodowym wdrapujemy się na punkt widokowy „Na klifie”, a w Trzęsaczu zwiedzamy ruiny kościoła „zabieranego” powoli przez morze.
- Na pierwszym kempingu psuje się maszynka do gotowania. Jesteśmy zdane na łaskę ludzi i na bary.
- Ludzie, a zwłaszcza mężczyźni, widząc kobietę jadącą samotnie z dzieckiem są bardzo życzliwi i chętnie służą pomocą.
- Kto powiedział kiedyś, że wybrzeże Bałtyku jest płaskie?
- Między Mrzeżynem a Dźwirzynem skracamy drogę, jadąc za namową „tubylców”, przez tereny jednostki wojskowej. Wartownik zgadza się nas przepuścić (prywatnie mówi, że może nas przepuścić bo na terenie jednostki nie ma żadnych „oficjeli”).
- Chcąc skrócić sobie drogę do Dąbek jedziemy plażą, ale częściej prowadzimy rowery i to prawie przez 6 km.
- W Dąbkach dwa dni odpoczynku w Ośrodku Wypoczynkowym Akademii Rolniczej gdzie odpoczywają babcia i dziadzio. Przygarniają strudzonych wędrowców karmiąc, pojąc i dając nocleg.
- Psuje się koło od mojego roweru. Trzeba wymienić kilka szprych. W spotkanym warsztacie , w Przewłoce koło Ustki, obiecują nam pomóc. Niestety naprawa trwa dwa dni z powodu nadmiernej ilości alkoholu wypitego przez właściciela i jego pracowników. Na szczęście przypadkowy sąsiad właściciela warsztatu naprawia awarię ale przy komentarzach i dobrych radach typu: „jak koło piszczy i źle się obraca to trzeba hamulce posmarować smarem!”
- W Rowach cały kemping żyje meczem Polska – Hiszpania (niestety przegraliśmy).
- Do Łeby jedziemy w straszliwym upale dookoła jeziora Gardno. Jest pięknie, cisza, spokój tylko droga niestety wykonana jest z betonowych płyt.
- Jazdę kończymy w znajomym skansenie w Olsztynku, gdzie czeka na nas z utęsknieniem samochodzik.
- Na kempingu w Łebie nie płacimy nic – rowerzyści nocują za darmo; na kempingu w Sopocie, mamy zapłacić za trzy doby, a płacimy za jedną i to ulgowo jako rencistka z małym dzieckiem. Są jednak życzliwi ludzie.
- W Dębkach psuje się pogoda, w nocy przychodzi burza, ale wieczór przed nią jest bardzo gorący, siedzimy w kostiumach na plaży aż do zachodu słońca.
- Strasznie trudno dotrwać do godziny 2100 nie zasypiając (nie wypada iść wcześniej spać). Przypominamy sobie wszystkie znane wiersze i wierszyki i recytujemy co wieczór w namiocie aż do upragnionej godziny i spokojnie zasypiamy. Tę czynność powtarzamy
- Z Helu płyniemy stateczkiem do Sopotu i wysiadamy na molo.Pan pilnujący wejścia nie może się nadziwić jak znalazłyśmy się na molo z rowerami i kto nas wpuścił!
- Z Sopotu jedziemy pociągiem zwiedzić Malbork. Zwiedzamy również Gdańsk i Oliwę.