Czas jazdy: 6.07 – 14.07
Trasa: Olsztynek – Krynica Morska – Olsztynek
Długość trasy: 409 km
Uczestnicy: Tadzik, Kasia
- Wspomnienia:
- Pierwsza noc w zabytkowej litewskiej chałupie w skansenie w Olsztynku. Skansen jest przeuroczy, zwłaszcza gdy opuszczają go zwiedzający. Ptaszki ćwierkają, zajączek skacze, wiewiórka śmiga z drzewa na drzewo a muszki i komary brzęczą.
- Całą drogę pachną lipy i miodunka.
- Warmia to bardzo pofałdowany teren, za to Żuławy Wiślane są strasznie płaskie.
- Nie mamy szczęścia do pogody. Urwanie chmury przesypiamy u życzliwych gospodarzy w stodole na sianie. Tadzik ułożył się pod dziurą w dachu!
- Zwiedzamy pochylnię Kanału Elbląskiego Buczyniec ( coś dla Tadzia) Przy okazji pęka ośka w rowerze Tadzia. Chcąc nie chcąc jedzie na moim rowerze do Pasłęka po nową, a po powrocie musi wziąć się do roboty.
- Na Żuławach oglądamy piękne chałupy podcieniowe i wiatraki.
- Nocujemy nad Nogatem zupełnie „na dziko” niedaleko knajpy i głównej drogi na Warszawę. Pani w knajpie na pytanie czy tu można bezpiecznie się rozbić powiedziała: „Dotychczas jeszcze żadnego napadu nie było” (możemy być pierwsi!) Na szczęście noc minęła spokojnie
- Po polu namiotowym i po ulicach Krynicy Morskiej chodzą prawdziwe dziki.
- W Krynicy deszcz zalewa nas na polu namiotowym. Wodę wokół namiotów odgarniamy kubkami.
- Zalew Wiślany pokonujemy statkiem do Fromborka
- Wstępujemy do Gietrzwałdu gdzie znajduje się Sanktuarium Maryjne na miejscu objawienia się Matki Boskiej.
- Z Gietrzwałdu jedziemy na skróty, co ma wiadomy skutek – prowadzimy rowery przez las i to czasami pod górkę Przypomina to Wodziłki z 1976 r.
- Jazdę kończymy w znajomym skansenie w Olsztynku, gdzie czeka na nas z utęsknieniem samochodzik.
- Dalej jedziemy na spływ kajakowy na Rospudę.