Czas: 14.07 – 21. 07
Długość trasy: 74 km
Uczestnicy: Tadzik, Kasia, Magda, Władek, Agnieszka Bolek, Ania
Wspomnienia:
- Tego jeszcze nie grali. Rozpoczynamy spływ o godzinie 1930. Płyniemy jednak tylko godzinę, poganiani przez burzę i rozbijamy się na małej, zarośniętej wysepce. Miejsca starcza tylko na namioty.
- Na końcu jeziora szukamy mostka do przepłynięcia. Mostek przypomina przepływ pod drogą – wąski i ciasny.
- Początek rzeki -płytko, kręto i kamienisto. Kajaki trzeba ciągnąć. Dalej już można płynąć. Jest pięknie.
- W dalszym biegu Rospuda zamienia się w rzekę pełną bystrzy, wykrotów i zwalonych drzew. Płyniemy pod zwalonym drzewem, obok niego lub nad nim. Czasami trzeba wyskakiwać do wody i przepychać kajaki. Jest to męczące a zarazem fascynujące.
- Nocujemy na dzikich łączkach, na brzegu, na skraju lasów.
- Magda kusząc pierogami we Wrocławiu namawia panów na ognisko – wizja pierogów robi swoje.
- Zatrzymujemy się na polu namiotowym w Uroczysku – Święte Miejsce – niestety małe i tłoczne. Idziemy na spacer do jeziorka i kąpiemy się w krystalicznie czystej wodzie.
- Rano Ania obchodzi równą rocznicę urodzin. Dostaje od nas tort w postaci kromki chleba z wetkniętą świeczką. Jak twierdzi takie urodziny obchodzi się tylko w Świętym Miejscu.
- Codziennie przechodzi burza a nawet kilka. Jednej nocy było ich sześć.
- Ostatni nocleg wypada na wysokim brzegu, z jacuzzi w rzece.
- Kończymy spływ na jeziorze Necko. Ruch, ścisk i hałas.
Komentarze (1)
Pingback: Barycz 2021 - Nasze wakacje