Trasa: Pratulin – Kodeń
Dystans: 47 km
Pogoda mglista, mży lekki deszczyk. Idziemy na Mszę św. Mamy trochę czasu więc idziemy zobaczyć Kalwarię i Ścieżki Pratulińskie (tylko w niewielkim stopniu). Na ścieżkach przedstawieni są poszczególni Męczennicy Pratulińscy.
24 stycznia 1874] r. wojsko rosyjskie (w tym formacje kozackie) otworzyło ogień do parafian modlących się przed świątynią skonfiskowaną przez zaborcę na rzecz prawosławia. Akt ten był najgłośniejszym epizodem prześladowań, które nastąpiły w związku z kasatą unickiej diecezji chełmskiej i przymusowym podporządkowywaniem unitów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, w ramach polityki rusyfikacji.(wg Wikipedii)
Po śniadaniu zbieramy się i jedziemy. Za namową ks. Stanisława skręcamy do Krzyczewa. Jest tam kościółek stający na samej skarpie nad Bugiem. Stoi tutaj nawet słup graniczny. Na drugim brzegu jest już Białoruś. Jest tutaj też kamień upamiętniający T. Kościuszkę. W tym miejscu przekroczył Bug udając się do Ameryki.
Dalej mijamy na skraju rezerwatu „Szwajcaria Podlaska” stojący na podwyższeniu czołg z lufą skierowaną na Warszawę. Ktoś poprosił nas abyśmy przekręcili lufę w kierunki Moskwy!
W Terespolu robimy zakupy. Przy okazji Tadzik staranował nie swoim rowerem. Na szczęście nic się nie stało a przechodnie pomogli mi się wydostać spod ciężkiego roweru.
Wstępujemy też do Kostomłotów aby przypomnieć sobie stare czasy sprzed prawie 30 lat gdy jechaliśmy tędy z naszą Marysią. Dużo się zmieniło, ale cerkiew stoi jak stała.
Przed samym Kodniem zaczyna padać ale nie na tyle aby wyciągnąć peleryny. Śpimy w Domu Pielgrzyma ale na samym poddaszu. Sakwy trzeba wnieść po schodach. Pani w recepcji radzi nie korzystać z windy (lubi się zacinać) „Jedziecie tyle rowerami to macie kondycję”-koniec cytatu!
Idziemy na obiad a potem poobiednia sjesta.